czwartek, 26 marca 2009

piórpusz

muse-feeling good. marcin powiedzial ze za nim chodzi od tygodnia. a ja przypomnialam sobie jak kiedys keidys u babci bylam i na ktorymś kanale zobaczylam koncertową wersję. zapisalam na skrawku papierowej serwetki i wcisnęlam niedbale w kieszeń. potem w domu odsluchałam i w sumie nie wracalam do niej. a szkoda. wróciłam od basi z pokoju kolejny raz przestawionego na wspak ( ile razyu basi nie blam tyle razy pokoj jets przestawiony), zaraz wieczorna hiiegna osobista i położe sie nareszcie spac pod tą moskitierę bo z tego nicnierobienia aż się zmęczyłam. zmęczyłam leniwieniem.znowu siedzialysmy i narzekałysmy smialysmy sie zhistorii o niesmiesznych zartach jadlysmy jajecznice na szynce i piłysm czewone wino i opowiadalysmy historie zycia w basinym pokoju.  Przerwaną lekcja muzyki ogladalysmy i zostałam bez koncówki pietnastominutowej. Film taki taki, ..siedzący w srodku napewno. i takie piękne kobiety ranyświata człowiekowi w mgnieniu oka spada samoocenan.. no ale ja mam piórko prawiejak indianin. japjernicze ale piepsze od rzeczy. jeszcze sie nie rozkręciłam z tym pisaniem tu. ale musze dac sobei czas.

długa rozmowa na tenat ust, jakie są jakie czy moje jak morison,a ze basia ma górną wargę a ja nie czy winona rajner ma ładne usta czy nie i zauroczenie ustami andzeliny jolie. tyle razy widziana ale dopiero w tym filmie zyskala urok. tak piękne ma usta. ale i tak to moje pasują idealnie do damianowych.. tak ogolnie stwirdzam ze czasem warto tak w srodku tygodnia zapomniec sie. ostatnio jakos nie chce myslec o powaznych sprawach, nie chce poporstu. i jak mysle o sobie to jakbym patrzyla na siebie z boku to  bym pomyslala albo beztroska albo glupia. ale ja poprstu biegne od tych mysli bo po co. zamęczyłabym się . d miliard kilomertow stąd , matura tuz, pieniedzy potrzebuje. aaaa wiec nie mozna myslec o powaznych sprawach a i te  przyziemne tak sztucznie się unaoczniają. jakby na siłę. niech ten głupi okres minie. a szczęscie ma zapach białej czekolady. a ja mam krem do rąk o zpachu białej czekolady. już niedługo i poloze sie spać. w ogole w pewnym momncie chociaz film niesamowicie mnie wciagnał, to zaczelam myslec w innym kierunku i bardzo spodobały mi sie moje myśli. aż w takim stopniu ze przypauzowałam film i w ciemnym pokoju pochwaliłam się. moje wszytskie chore zazdorsci i nieuzasadnione myślenia skierowały się ku jednej myśli. -ale ja kurwa jestem szczesliwa. no i co ze damian jest daleko. za niedlugo worci. a jest przeciez mój. to mi pisze esemesy na dobranoc, do mnie pisze listy i mi mowi ze kocha. człowiek wymysla sobie bógwie po co jakies takie paranoje w głowie. i taka niby ludzka zazdrosc ktora zamienia sie w jakąs obrzydliwą nieludzką nieufnosc.

teraz przygryzam dolną wargę i przyznaje sie bez bicia że przeciez nie odeszło mi to tak z pstryknięciem palca, ta zazdrość. ale . mam niesamowite szczęscie, niech tylko ten głupi okres minie. koniec marca, koniec kwietnia koniec maja. 26 bedzie już spokój. dwudziestyszósty jest fajnym dniem. to wiem napewno<3

ide pod moskitiere do białej czekolady

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz