niedziela, 12 lipca 2009

hajnken hajneken!




w złotosciach na szyji z warszawskiego outletu, z opaskami na rekach, schodzącą skórą aż do łokci siedze przed tym pudełkiem i w koncu zebrałam sie do napisania notatki, choc wcale nie obiecuje ze ją skoncze. Wyniki matur były zadowalajace i dostałam sie na wybrane studia, od dwóch dni oficjalnie zostałam zapisana do listy historia sztuki, pierwszy rok, stacjonarne, pierwszego stopnia, katolicki uniwersytet lubelski. Dostałam sie z pierwszej rekrutacji ,awięc moge być z siebie dumna. Ale tu nie o tym. Tu musze przelać swoje zachwyty i wspomnienia z festiwalu.  5 dni, 5 dni, po męczącej i pełnej przygód i niespodziewanych okolicznosci drodze nad morze- 5 dni niesamowitego szalenstwa, narkotyzowania sie alkoholem, jedzenia pasztetu i nektarynek podczas codziennego sniadania na plaży i główny posiłek ktorym były kazdego dnia koncerty. Dużo czasu spędzonego z moim panem D. i wspolne oddychanie muzyką.  I to chyba nie bedzie nic nadzwyczajngo jak napisze, ze nie da sie tu opisac koncertow (Crystal, Late of the Pier, White Lies!) , napisac ktore zrobiły na mnie najewiksze wrazenie,  i  przelać tu całej atmosery ktorą tworzyli ludzie (kochany D., Patrycja, Kołek, Jacek, Jerejere -co?-miasz) . Boże, jak przyjemnie jest być młodym.

ps. rozwaliłam gladiatorki i rejbeny na koncercie arktikow i załuje ze nie odkryłam do konca całej strefy Fashion'er..