poniedziałek, 31 maja 2010

no i się zaczyna..



no i zaczyna się bardzo ciężki okres zaliczeń, sesji i siedzenia do nocy. Aż kupiłam plusz aktiv, który to przy okazji ostatniej sesji, został doszczętnie wykończony - co do ostatniej dwudziestej kapsułki. Jutro ciężka slajdówka ze Sztuki Wczesnochrześcijańskiej. Siedzę i przeglądam książki, slajdy i inne pomoce naukowe zagryzając solone fistaszki z puszki. ( Mama zawsze dawała mi orzeszki w miseczce i plusz aktiv jak widziała, że się uczę, przyzwyczajenia - haha). Żeby lepiej mi się uczyło, wczoraj zrobiłam generalny porządek na półce, co równa się też generalnemu porządkowi w starych notatkach i kserówkach i w aktualnych notatkach i kserówkach. Ogólnie, od kiedy zmieniłam mieszkanie, muszę przyznać, że częściej sprzątam, i już rzadkością jest zastanie mojego pokoju w niepoukładanej formie. Na bieżąco staram się znosić brudne naczynia i śmieci do kuchni. (Naczynia zmywam). Buty na swoje miejsce, a ubrania na wieszaki. Momentami jestem z siebie dumna. Okej. Ale niestety nie mogę się rozpisywać. Dochodzi druga, a ja jeszcze w lesie z tymi Katakumbami . Klikam więc - 'publikuj' i wracam do pracy. Muszę jeszcze wziąć prysznic i wydepilować nogi;-)
dobranoc

środa, 26 maja 2010

WAGON 2010 - miasto Olsztyn. -blog tymczasowy






zapraszam - wagon 2010 - Lublin '80 - Olsztyn '80
czekam na głosy osób z Olsztyna.

na widuchowskiej.

W ten weekend byłam w domu. Lubię wracać do domu i codziennie jeść świeże pieczywo ;-) . Lubię siedzieć z całą rodzina i oglądać telewizor, siedzieć rano w kuchni i oglądać 'Dzień Dobry TVN' (uwielbiam ten program;-))) , uwielbiam z mamą chodzić na ciuchy i usypiać z moimi kotami. Odwiedziłam babcię L. na cmentarzu, a u babci Marysi byliśmy na sobotnim obiedzie. W sobotę na grilla przyszedł dziadek i rozdał wszytskim kupony lotto- chybił trafił. Akurat przyjechał z Otwocka wujek Waldek (starszy brat taty) ze swoją żoną -ciocią Ulą. Baaardzo lubię jak oni przyjeżdżają. Mają bardzo dużo pozytywnej energii i ciekawych historii w zanadrzu. No i tak od czwartku do niedzieli siedziałam w domu. Spotkałam się z Basią, Damian do mnie przyjechał i oglądaliśmy Magdę M na dvd. prócz tych dwóch wyskoków cały czas spędzałam z rodziną. Mam nadzieję ,że niedługo uda mi się pojechać znowu. Obawiam się tylko, że wolny czas znajdzie się dopiero po sesji.

♥ 26.05.2010 ♥

Mojej mamie, którą kocham mocno mocno mocno mocno i która jest najlepszą mamą na świecie !

-Chciałam Ci złożyć Mamusiu z okazji tak ważnego dnia jakim jest dzień matki -dużo uśmiechu , samych powodzeń i żebym nigdy w życiu Cię nie zawiodła! Dziękuje Ci za to, ze kupujesz mi najpiękniejsze rzeczy pod słońcem, że jak wracam z domu do Lublina, to mi dajesz największą i najsmaczniejszą wyprawkę na świecie. Że jak przyjezdzam do domu to zawsze w lodówce są specjalnie dla mnie kupione te rzeczy które lubię najbardziej. Że jak wracam z Lublina to mój pokój jest czyściutki chociaż ja sama zostawiłam w nim straszny bałagan. Dziękuje Ci mamo za wszytsko.

xo love love love xo

poniedziałek, 17 maja 2010

może powinnam się wstydzić .. czyli Słabości i Słabostki

No więc mam taką jedną przypadłość. (oprócz tych, których nie udało się ukryć we wszytskich poprzednich notatkach)- Uwielbiam książki kucharskie. No uwielbiam. Jakimś super-hiper kucharzem też nie jestem, chociaż bardzo się staram *trening czyni mistrza*. Uważam, że gotowanie jest to umiejętność, którą powinna posiąść każda kobieta i przy każdej możliwej okazji staram się samodzielnie coś przygotować i eksperymentować co przeróżnie się kończy *ostatnie zatrucie pokarmowe*. Lubię książki kucharskie, najbardziej te z ładnymi obrazkami, zachęcającymi do skosztowania. Chodzenie między półkami z produktami spożywczymi zajmuje mi nie mało czasu! Spaceruję, wypatruję na co mam ochotę w głowie ukladam przepis i szukam pozostałych składników na sklepowych półkach. W gazetach lubię rubryki o gotowaniu tak samo jak i blogi kulinarne. Fascynuje mnie sposób w jaki niektóre kobiety gospodarują czasem - mają rodzinę, pracę i czas by upiec pieczywo, zrobić cisteczka i smakowity dwu-daniowy obiad z deserem, ładnie podać, zrobić dobre zdjęcia i wrzucić na bloga. Uwielbiam ładnie podane jedzenie! Wydaje mi się , że to połowa sukcesu. Uwielbiam jeść Ale co lubię najbardziej..? Co jest moją przydłością..? -Książki Kucharskie dla dzieci! Poprostu je uwielbiam! Sama mam kilka w swojej kolekcji, ale jak wchodzę do empiku, albo marketu na dział książęk zawsze wypatrzę jeszcze taką ,która mnie zainteresuje. Dlaczego je tak lubię? Są bajeczne. Zawsze jakas krótka historyjka, pomysł na ciekawe podanie, proste i dające efekt przepisy. Napisane i wytłumaczone wszystko- krok po kroku, tak że po prostu musi się udać. Zaglądam do nich praktycznie każdego dnia. Proszę się spytać D.! Zawsze jak któreś z nas zgłodnieje otwieram każdą z książek po koleji aż do momentu jak znajdę coś, co zaspokoi akurat występujący głód. Tak w ogóle to wszystko zaczęło się w te wakacje. Od kompletu trzech książeczek, ktore moja mama kupiła z myślą, iż przydadzą się jej w pracy (nauczycielka klas 1-3 w podstawówce) Ja jednak po przejrzeniu, książki skonfiskowałam. I tak się zaczęło. Teraz opróćz tych w/w trzech mam trzy kolejne. Uff.. No to się przyznałam.. ;-)

Dlaczego właśnie dzisiaj o tym napisałam?
Bo dzis do kolekcji doszła nowa pozycja. Niestety, póki co tylko ją przejrzałam bo trzeba wracać do rzeczywistości uczelnianej pod tytułem ARCHITEKTURA

*

piątek, 14 maja 2010

nastały upalne dni.


Dziś jeszcze nie wiem, nie ruszam się z pokoju póki co, ale wczoraj, przedwczoraj i przedprzedwczoraj nie dało się wytrzymać chwili bez czegoś orzeźwiającego w ręce. W ogóle! - ostatni tydzien był na pełnych obrotach. Po pierwsze w ubiegły czwartek zaczęły się Juwenalia i przyjechała do mnie Skoucz. W sobotę-niedziele męczyłam się z zatruciem pokarmowym. Niedziele przywitałam z bukietem kwiatów o 5 rano. Damian był na męskim wieczorku z Jackiem i Markiem, i o piątej obudził mnie, stojąc w moim oknie z bukietem zerwanych w ogródkach kwiatów. W poniedziałek zaczął się objazd naukowy po lubelszczyźnie- co oznacza trzy dni budzenia się o 5-tej, udania się spacerkiem pod uczelnie, wejscie w autobus i zatrzymywanie się w kazdej najmniejszej nawet wsi i oglądanie kościołów, ratuszy, pałacyków i innych architektonicznych cudów wianków. Aż do wieczora, żeby położyć się spać i na nastepny dzien rano znów wyruszyć w drogę. Męczące. Więc od poniedziałku do środy był objazd. We wtorek po powrocie pozwoliłam sobie pójść na koncert fisza - na juwenalia i poczilować. Koncerty fisza czilują jak nic innego na świecie. Wystarczy stać w miejscu i przyglądać się temu co rozgrywa się na scenie. Polecam jego koncerty w stu procentach. W czwartek ( wczoraj) miałam Łacinę. A ona spędza mi już od dłuzszego czasu sen z powiek. Uczę się i uczę, stresuję - ale cztery dwóje i jedno 3 , nie dają się poprawić. Aż do wczoraj. Kobieta oddała moje kolokwium poprawione na 3+ , no i zgłosiłam się do odpowiedzi - oczywiście nie obyło się bez złośliwych komentarzy łacinniczki, ale dostałam cztery ! Więc powoli wygrzebuję się z tego łacinnego dziadostwa;-) . A dziś powoli się zbieram, biorę prysznic muszę jeszcze zajść do banku i tak jak Calvin Harris jestem gotowa żeby zaczynac weekend. - Hungry Hungry Models w Soundbarze.


sobota, 8 maja 2010

uwaga, ostrzezenie!

uwaga uwaga. nie kupujcie tego dziadostwa z leclerka z poprzedniej notatki. od rana mam zatrucie pokarmowe i kursuję między wc a łóżkiem.
dziękuję, dobranoc.

środa, 5 maja 2010

nastały deszczowe dni

***

Uff! Dziś cały dzień na uczelni. Od ósmej rano do osiemnastej. No ale na szczęście dzień nie był bezczynny. Zrobiłam kolejne rysunki na egzamin z architektury. Wszytsko od ręki! Mam ich już 9. I dziesiąty w drodze ;-) A jak Marlenka stwierdziła 'wypracowała Ci się już kreska jak Twojemu bratu na politechnice' haha! Do politechniki mi trochę jeszc,ze brakuje, dlatego też na koniec zostawię sobie pan kościoła Mariackiego w Gdańsku! ( tragedia!) . Rysunków mamy oddać coś koło czterdziestu. Więc jeszcze niemała droga przede mną. Całe szczęście coraz szybciej mi to idzie.

Teraz po pysznej kolacyjce zbieram się do łaciny. Na noc nie ma co się objadać, więc uraczyłam się dwoma kawałkami pieczywka z pastą pistacjową , którą nabyłam w Leclercu. Pyszności.

( przyznaję się bez bicia, że w drodze ze sklepu zjadłam jeszcze dwie gruszki. Niesamowicie twarde i niesamowicie dobre)


' list ze Skierki