niedziela, 19 stycznia 2014

Życie mnie nie rusza, a nocą myśli chodzą w dziwnych kapeluszach.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Święta

Święta. Mój ulubiony czas w roku. Oczywiście znów, już od połowy listopada nie mogłam się ich doczekać. Kupiłam bluzę z Myszką Mickey otoczoną bożonarodzeniowym wieńcem, na potęgę słuchałam Franka Sinatry i dźwięczącej dzwoneczkami płyty She&Him.

Święta, święta, święta. Czerwone paznokcie, czerwone usta, szalik w szkocką kratę. Trzewiki, grube skarpety a w sercu samo ciepło.

Święta.

Święta minęły a ja nie obejrzałam Love Actually. Nie cieszyłam się z prezentów tak jak zwykle. Ubieranie choinki nie sprawiło, że poczułam rodzinną więź. Od niechcenia robiłam świąteczne ciasteczka. Po świętach nie wracaliśmy do Lublina jak zwykle słuchając w ciemnym aucie przytulnie kojących poświątecznych trójkowych audycji. Nawet specjalnie nie przeszkadzało mi, że nie było w tym roku śniegu. Do Lublina wracałam autobusem. W pracy nie włączałam już Franka Sinatry. Bluzy z Myszką Mickey też nie mam ochoty ubierać. Otworzyłam dziś Lulu w biegu. Przy takich rewolucjach w życiu, człowiek chyba nigdy nie jest "nie w biegu". Wytłumaczyłam szybko moją bluzę z kapturem, niedbale związane włosy i rozciągniętą koszulkę.

Święta. Ciekawe czy kiedyś, za jakiś czas, będę je kochała jak dawniej.