niedziela, 28 marca 2010

Hungry Hungry Models Lubl.You w Soundbar (Lublin) z dnia 26 III.2010

Miły wieczór w gronie znajomych w Sound ;-)) . Chłopcy zagrali imprezę jak trzeba -naprawdę mi się podobało. Zaraz potem Hungry pokazalo klasę. Pod koniec nie dawałam już rady. Padałam z nóg i porobiły mi się długie oczka na rajstopach. Ogólnie imprezę można uznać za naprawdę udaną. Do tego przekonałam się że zapiekane kanapki w ASAPIE są dużo smaczniejsze niż kebaby. (smakują jak tosty mamy basi , *jamijami* ) A póki co wrócilismy dziś z Lublina do domu. Mama kupiła mi najpiękniejsze majteczki ever. ;-D

ps. za pare minut zmieniamy czas z zimowego na letni

piątek, 26 marca 2010

Dzisiejszego dnia potrzebowałam wysokiego poziomu orzeźwienia. I to bardzo wysokiego!

Spotkanie z Kanarem trzeciego stopnia. Dałam mu z uśmiechem na twarzy legitymację z zakodowanym biletem miesięcznym. A tu pik-pik - błąd! Bilet od dwóch dni nie ważny. No nie mam pojęcia jak to się stało, nawet dzień wczesniej sprawdzalam i mam zapisane w telefonie ,że jest wazny do 28-ego. Rany, nie mialam przy sobie gotówki, ba! Nawet nie miałam złotówki na bilet a byłam cała obładowana klockami lego, które miałam odebrać ze sklepu "Krzyś". No i jak kontroler mnie złapał, no to musiałam wysiąć z autobusu, podpisać kwitek i maszerować z odległego lsm'u do centrum do oddziału mojego banku, zeby móc wypłacić pieniadze przy kasie, (nie posiadam aż tyle, żebym mogla wyplacic w zwyklym bankomacie) ! Urwanie głowy, siatka z 4 wielkimi opakowaniami klocków porozrywała się, na dodatek na szyji miałam aparat w wielkim futerale a na plecach wielką piknikową torbę jeszcze z wczoraj z resztkami pikniku. W dżinsówce było mi za gorąco, no i rzecz jasna bateria w telefonie też była już na wyczerpaniu. Więc jak już kupiłam bilet koło Saskiego, i trzynastka mi uciekła. to już nie wytrzymałam i się rozbeczałam. Przynajmniej jeden profit z tego miałam - starszy pan sprzedający bilety koło Saskiego widząc mój rozpaczliwy wyraz twarzy , spocone czoło, obładowane ręce i wzrok zwrócony ku odjezdzajacej trznastce -dał jeden bilet mpk gratis ;-) Stwierdzilam ,że potrzebuję orzeźwienia i poszłam do maka po małego shake'a , wrocilam pod saski i czekałam już spokojnie w cieniu na kolejną trzynastkę.

Teraz wykąpałam się, siedzę w szlafroku i ładuję aparat. Dziś mam robić w Soundbarze na imprezie HungryHungryModels zdjęcia próbne. Jak wyjdą ładne to może mnie przyjmą na posadę naczelnego fotografa klubu;-D. Oby - muszę przeciez za coś zapłacić  dzisiejszy mandat.

Wczoraj za to było spokojnie.  I strasznie przyjemnie. Po kolokwium z łaciny, postanowiłysmy z Marlenka wykorzystać piękne słońce i udać się gdzieś na piknik! Pojechałysmy do mnie, zrobiłysmy kanapki, wziełyśmy koc i inne potrzebne rzeczy po czym poszłysmy na przystanek nie wiedząc jeszcze w które miejsce chcemy jechać. Początkowo czekałysmy na autobus do centrum , ale nagle podjechała tajemnicza 12-stka z napisem "LAS KONOPNICA" . Stwierdzając w momencie ze to z pewnością bedzie idelane miejsce na piknikowanie wsiadłysmy do autobusu. Nie wiedzialysmy nawet w ktorą stronę on zmierza. Okazało się, że w stronę Węglina. Autobus minął Węglin, minął Lublin i wypuscił nas na ostatnim przystanku, który był przy drodze wjazdowej do Lublina. Las był brzydki jak cholera i na dodatek podmokły, czy coś? Szłysmy więc wzdłuż ulicy i nie miałśmy pojęcia gdzie się rozbić. Dlatego też jak zobaczymyły skwerek zielonej trawy miedzy dwoma ulicami pobiegłysmy tam rozłożyłyśmy koc i zaczęłyśmy ucztę. Haha! Było obrzydliwie brzydko i obrzydliwie głośno. Kompletnie nie tak jak sobie wyobrażałyśmy! Bądź co bądź z godzinkę tam siedziałysmy, poplotkowałysmy i pojadłyśmy. Po drodze zahaczyłysmy jeszczę o hurtownię odziezy używanej ktora byla w pobliżu. Szczerze powiedziawszy -nic ciekawego -wyobrazalam sobie to kompelnie inaczej! Wszytsko zapakowane w wielkie wory, i jak chcesz kupic to minimum pięć kilo. Tak więć finalnie wsiadłyśmy w autobus powrotny i wylądowałśmy na aosie, gdzie potem świętowalismy urodziny Czo ;-)

Zapraszam wieczorem do Sound!

wtorek, 23 marca 2010

najcieplejszy dzien roku. / "You're hot hot hot! Then you're cold cold cold! You gimme gimme gimme then you fall fall fall fall"/

Nawet jak o 21 wracałam od D. bylo ciepło.  Termometr na jednym z budynków wskazywał 12 stopni -No o 21? Coś wspaniałego! Rano wyszłam z domu bez kurtki i pognałam na zajęcia. Cała w skowronkach bo we wtorki mam tylko fotografię. Jak dotarłam ,okazało się , że zajęcia dziś mamy w plenerze. No i wszyscy z zenitami i jeszcze pełną kliszą wolnych zdjęć pognaliśmy na stare miasto. Pierwszy raz 'praktycznie' bawiłam się Zenitem. Jestem zachwycona i zaczynam rozumieć ludzi zakochanych w tych aparatach. Już samo patrzenie przez obiektyw w taki sloneczny dzień robi wrażenie ;-) . Jeszcze kilka zajęć i mamy wywoływac wzystkie wypstrykane zdjęcia w uczelnianej ciemni  i dwa z obiektami archotektonicznymi oddać na końcowo-roczne zaliczenie. Dziś zrobilam już z 10 na 36 z ILFORDU setki.

ps. patrycja - i nie zapomniałam o Tobie - never!;*

♪ ♪-polecam w stu procentach-♪ ♪

poniedziałek, 22 marca 2010

z tego wszystkiego przespalismy pierwszy dzień wiosny ; o

No i dziś tak na prawdę wróćiłam do domu, po zalicoznym egzaminie. ( btw. podobno po naszej trójce, kobieta nie dała zaliczenia prawie nikomu). Szalałam czwartek, piątek i sobotę wieczór. W sobotę z tekty wróciliśmy z rana i koło ósmej rano rozemocjonowani położyliśmy się spać , chlopcy na stancji kończyli jeszcze imprezę, (a ja kończyłam ukladanie puzzli- pokażę zdjęcie, jak je skończę) ;DD I tym oto sposobem, w sobotę od ósmej spaliśmy do 18 . Pierwszy raz w zyciu wiksowałam tyle dni pod rząd. Ale naprawdę, moja radość z zaliczonej sesji nie znała granic. Teraz tylko muszę się wziąć za łacinę, w której porobiłam sobie zaległośći! Dziś odpoczywam. Wuefu nie było , przewertowałam ciuchlandy na LSM'ie , jednak zamiast ubran, kupiłam książkę kucharską dla dziewczynek 'Gotuj z Barbie' po angielsku. Jak ja uuuuwielbiam książki kucharskie . Od tych starych grubych bez obrazków, po takie jak ta z dzisiejszego łupu. Aż zgłodniałam! Idę do kuchni, a przy okazji dorzucam zdjęcia z piątku z electropunkow z Soundbaru .

czwartek, 18 marca 2010

warunek.

po stokroć proszę o trzymanie kciuków. -Natalie Portman's Shaved Head - Beard Lust-  *słucha,słucha,słucha*

niedziela, 14 marca 2010

metalowe granatowe sanki z drewnianym siedziskiem.


Nie wiadomo dlaczego zachciało nam się sanek o 1 w nocy pod wpływem alkoholu. Ja , Damian, Jacek i Amelka.  Haha. Wszelkie kombinacje: dziewczyny-na chlopakow , parami.. Kto dalej zajedzie, kto się nie wywróci i tak dalej. Wąwóz wyglądał baaardzo ladnie w świetle latarnii i z prószącym na sto procent śniegiem. Ale dziś nie mogę się ruszać. Krwiaki , sińce i zdarte nogi. Największego siniaka mam wysoko na biodrze -ale zdjęciem tego miejsca nie będę Was uraczać ;-). Zresztą żadne zdjęcie nie oddało tego, jak te sińce wyglądają naprawdę!  No i pobrudzilam moją koszulkę z wilkiem jakąś ziemią przy tych nieszczęsnych zjazdach. Ojjj, nie mogę znaleść miejsca! A dziś uczę się pół nocy do Rzemiosła. Zaliczę to osiemntastego! Popreostu muszę. A jutro na 10 na uczelnię. 

piątek, 12 marca 2010


dzień przed zakupami ktorymi chwalilam sie w ostatnim poscie bylismy z D. na ciuchach kolo biedronki na LSM'ie no i znaleźliśmy to cudeńko koloru mentolowego mentosa i rozmiaru L. Oficjalnie koszulkę dałam od razu D. ale przy ustaleniu, ze bede mogla takze z niej korzystac. Tylko muszę kupic sobie lakier do paznokci tego koloru;p

czwartek, 11 marca 2010

kolejny wilk w szafie.

No i prosto od D. poszlam na Łacinę i inaugurowałam rozpoczęcie nowego półrocza . (Co musiała powiedziec, z ironią skierowaną do mnie, pani magister po przeczytaniu listy obecnosci). Ale naprawdę - po tej całej sesji, bardzo stęskniłam się za uczelnią i chodzeniem na zajęcia *wielkie podniecenie*. I co mnie niezmiernie cieszy -widzę że D. też; ). Odebralam też  dziś list od Patrycji. Ponad godzinę stałam na poczcie, a oni nie mogli znalesc poleconej przesyłki. Finalnie okazało się, że ktoś musiał być bardzo zakręcony, bo zamiast mojego nazwiska wpisał w komputer w listę oczekujęcych przesyłek - 'Warszawa' . Kazali mi  z dziesięć razy powtarzać jak mam na nazwisko i pytali czy napewno juz czasem nie odbierałam listu. Okazałam się być bardzo cierpliwa i na koniec powiedziałam nawet 'dziękujęidowidzenia' z uśmiechem na ustach.  *dumna z okazanego serca* Ale naszczęście list jest już u mnie, i leży spokojnie na oknie, przeczytany dwa razy od deski do deski.  Zaraz się zbiorę do odpisywania, ale póki co pochwalę się dzisiejszymi zakupami. Wydałam majątki ale jestem przeszczęsliwa! Koszulka z outletu ze Stradivariusa z frędzlami i z wilkiem !   Długa jak sukieneczka, jutro ją założę napewno do czarnych rajstopek i szarego długiego swetra! Kombinezonik -w biało-błękitne paseczki z krótkimi nogawkami, bez ramion - na lato. ( tak., prawie taki sam o jakim dziś rozmawiałysmy M.) . I różowe krótkie spodenki przed kolano dla mojego mężczyzny -wszytsko nowe z metkami ;-0. A i zapomniałabym - koszulka Diesel -różowa z szarym nadrukiem. A z bibelotów to różowe kolczyki i haft w ramce -'home sweet home' - zawsze taki chciałam, ale powieszę go na ścianie dopiero jak będę miała mieszkanie i założę rodzinę, haha;-) . Taki jest mój plan. Póki co, dam go mamie to zawiesi u Nas w domu. 

Ps. znów się rozpadało -śniegiem..

wtorek, 9 marca 2010

druga notka -zalegla z 7 marca: ) -wielki kombek -czyli powitanie kota na osiedlu Wallenroda!

**


No i Alice powróciła. Oj, tylko chwilę zajmie jej ponowne zaklimatyzowanie się po 2 miesiącach nieobecnosci, a moje wnętrze jest usatysfakcjonowane. Już dziś czuła się dużo lepiej niż w dzień przyjazdu. A impreza? Impreza była jak najbardziej udana! Tylko chłopcy naśmiewali się z mojego 'przedziałka-przez-środek', do którego nie mogą się przyzwyczaić. D. cały czas przekłada mi grzywkę na bok, hahah:D

Teraz siedzę i słucham nowego albumu Much,rozmawiam z mamą przez telefon, a potem przejrzę łacinę. ps. no i jak zaliczę w końcu tą sesje, to chyba będę miała jako-taką  pracę. Baaardzo się cieszę 

dzień kobiet, dzień kobiet!

Dostałam pięknego tulipana bez ozdób jak lubię :* od D. i spędzilismy razem baaardzo mily poranek przy malinowym Karmi. Później ja poszłam załatwiac sprawy w moim dziekanacie , a D. w swoim. Załatwiałam te sprawy z Marlenką a  gdy okazało się ze wszytsko idzie po naszej myśli, postanowiłysmy przedlużyc nasze spotkanie . M. u mnie nocowała i świętowałysmy dzień kobiet : )

żałuję tylko, że na stancji nie mam żadnego wazonu.

sobota, 6 marca 2010

poporszę.


Zaraz obejrzę ze dwa odcinki 90210, wypiję gorącą herbatę, pouczę się i mogę już czekać na wiosnę. A o 18 koncert Much w trójce promujący nową płytę - spróbowałabym przegapić! (przesłyszeć ? : D )

czwartek, 4 marca 2010

100% naturalny eliksir mleczny


'Niezwykły proszek w kontakcie z woda zmienia sie w mleczną esencję, która zmiękcza skórę, nawilża ją i nasyca na długo zniewalającym zapachem wanilii. Zawiera wyjątkowo delikatne substancje myjące oraz proteiny mleka koziego. Zapewnia piękną, gładką skórę oraz przyjemną, pełną relaksu i odprężenia kąpiel.'

Jeszcze tylko skończę o tapiseriach i biorę do wanny mleczny proszek ,który dostalam od D . Potem od razu kładę się spać. Trzeba trochę odpocząć. Oby to jutro zaliczyć. W sumie to moje pierwsze podejście i niby będę miała kolejne szanse. Ale - nie,nie,nie,nie. Chcę już skończyć tą sesję i wrócić do normalnego życia. Chodzic normalnie na zajęcia i uczestniczyć normalnie w życiu towarzystkim. Bo to jak ta sesja rozstroiła mi życie, to jest nie do opisania. Póki co pozostaje mi wierzyć w magiczne właściwości proszku "Beauty Milky", poleżeć w gorącej wodzie i wypić szklankę zimnego mleka. A co będzie jutro - to się okaże.

środa, 3 marca 2010

Rurki z kremem na wallenroda i niebieskie niebo! Życie jak w Madrycie ♡


No i bylismy umowieni dziś z d. na targi pracy. Weszlismy i wyszlismy jak zoabczylismy jak to wszytsko jest zorganizowane. A szkoda - bo wiązałam spore nadzieje, z tym wydarzeniem . *praca i pieniążki*. Potem jakos tak spędzaliśmy popołudnie na łażeniu po galerii, rossmanie , jedzeniu pizzy dr.oetkera i rurek z kremem. Słońce było nieziemskie, trochę wiało, ale siedząc w autobusie nie czuć było wiatru, a podworko zza okna wyglądało wiosennie w stu procentach. Szkoda ze przed godzinką jak wracałam czterdziestkądwójką od D. to nagle strasznie gwałtownie zaczał padac snieg. Dużo dużych płaktków. I mimo, ze juz nie pruszy, to za oknem jest znów biało. A tak strasznie cieszyłam się, ze założyłam dziś swoje białe konwersy bez obawy zabrudzeń i przemoczeń. Mam nadzieję, że pogoda wróci do normy. Póki co idę się edukować na jutrzejszy poranny egzamin. Zobaczymy jak to będzie. Dziś muszę być bardziej konsekwentna ;-)

ps. oglądaliśmy z D. rozmowy w toku. Nieźle się uśmialiśmy. Oboje stwierdziliśmy , że chcielibyśmy byc przez siebie wzajemnie zamknięci w złotej klatce;-))))

ps2. po odejsciu od kasy w kfc, dostalismy do rachunku, jakąs karteczkę, jakiś konkurs, ankiety i mozliwosc wygrania bonów do kfc. I like it!

ps3. od dwóch dni nie mogę się oderwać od SOKO *nuci*

ps4. i hajpujcie mi D. -na lukbuku-

pocztówka z kuchni

wczoraj w nocy probowalam z kawą w ręku i na parapecie w kuchni pouczyć się do rzemiosła, ale chyba za bardzo lubię ten widok ★

wtorek, 2 marca 2010

'wielkie włamanie' w nocy o północy

..a łupem z włamania były dwie bletki o smaku wiśniowym, dwa filtry i trochę tytoniu o wcześniej wspomnianym smaku. Jako niestety, bierny palacz i przeciwnik papierosów nie mialam pojecia co zrobic z tym co dostało się w moje ręcę. Kuuuupa smiechu. Skonczylo się na okruszkach na pościeli i  jednym skręconym uroczym malutkim 'niby-papierosie', ktorego wpalilysmy z Z. na pół. Więcej było skręcania niż palenia, a jedyne co było przyjemne to to jak oblizałam sobie usta po wypaleniu. Więc nawet jęśli chciałybyśmy -chyba nigdy nie będziemy hardkorowe: ).Oczywiście Zuzia przyszla do mnie z celem uczenia się do Rzemiosla Art. No i tak tez się stało. Tylko że teraz Zuzia śpi na łóżku a ja opieram się o nie i w ciemnym przez cały wieczorpokoju przy malej lampce czytam notatki na egzamin . Miejmy nadzieję, że dobrze jej się śni! ; )

Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika, Złotnictwo, Meblarstwo, Tkaniny, Ceramika - byleby do czwartku! (..a w przszłym półroczu podobno mamy pięć egzaminów - tak?)

*a fisz łagodzi obyczaje*