poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Mała lekcja historii sztuki. Czyli trochę o mojej pracy licencjackiej.


Ponieważ za samo w sobie pisanie pracy ciężko mi się zabrać, a lubię zbierać informacje na jej temat, lubię zapisywać na kartkach jakieś swoje prywatne i osobiste myśli na temat pracy, postanowiłam tutaj przedstawić mniej więcej o czym będzie moja praca. Obce osoby nie siedzące w sztuce stwierdzają - "oo , łał! strasznie fajny temat" - ludzie lubią szokujące wieści. Basia - moja przyjaciółka, jak dowiedziała się na który temat w końcu się zdecydowałam (co tydzień wpadałam na nowy pomysł) powiedziała, "O rany! Marcysia! Nie mam pojęcia dlaczego wybrałaś temat, który kompletnie do Ciebie nie pasuje!". Rodzicie trochę się przerazili. A ja.. Ja sama nie wiem dlaczego nie zajęłam się jakąś konkretną osobą - na przykład szwedzkim ilustratorem Carlem Larssonem i jego bajkowym światem który wręcz uwielbiam!





Albo ilustracjami Normana Rockwella.. ? Nie wiem.


Postanowiłam się zająć erotyzmem na granicy pornografii w sztuce. Przedstawiając problem, można zacząć od zwykłego aktu, który w muzeum nie brzydzi, któremu przyglądają się wszyscy bez jakiegokolwiek wstydu, a gdyby naga kobieta pojawiła się w telewizji w reklamie, to mama zasłoniła by dziecku oczy, a żona, męża by skarciła słowami "co się tam tak patrzysz!" Obraz "Pochodzenie świata" G. Courbeta, wisi spokojnie w sali wystawowej w muzeum d'Orsay w Paryżu, a znana jest historia, gdy pewien miłośnik sztuki, wstawił sobie to zdjecie w swoim profilu na facebook'u i jego konto zostało zablokowane za szerzenie pornografii.

Od setek lat, (ba tysięcy!) nagość, nawet ta obsceniczna jest obecna w sztuce. Już wśród społeczeństw pierownych znane są rysunki naskalne przestawiające akt seksualny, lub narządy płciowe. W swojej pracy chcę się jednak zająć jednak ostatnim stuleciem . Wiek XX i XXI. Tu artyści pozwalają sobie na znacznie więcej. Warto zacząć od tego czym jest erotyka. Według wikipedii- Erotyka to po prostu przedstawienie miłości zmysłowej w sztuce. Przede wszytskim chodzi o dzieła przedstawiające seksualność człowieka bez dosłowności anatomicznych aktu seksualnego. A Pornografią są obrazy które mają za cel pobudzać seksulanie. Ale czy na pewno to tylko to? Każdy z nas potrafi postawić kreską granicę dzielącą pornografię od erotyzmu. Pornografia to często "zły" erotyzm. Wyuzdany, wulgarny i obsceniczny. Ukazanie pięknego nagiego ciała kobiety czy mężczyzny często w uniesieniu jest erotyczne, emanuje sensualnym
erotyzmem, seksualnością, pożądaniem. Coś czego nie puszczono by w kinie bez ograniczeń wiekowych musi już przekraczać tą granicę. Coś czego nie powiesilibyśmy na wielkim billbordzie na ulicy dostępnym dla wszytskich, a często jednak w przestrzeni muzeum nie ma granic, artysta ma wolność twórczą, jedyne co go ogranicza to jego własne ograniczenia, które nie zawsze są zgodne z naszymi ograniczeniami i normami.



Jednym z tych artystów ,którymi postanowiłam się zająć jest Balthus. Jego prace, warsztatowo świetne, i doceniane na przestrzeni lat, wystawiane w muzeach i na aukacjach. Uznawane za genialne. Znane są przypadki, że ktoś kto nabył jego dzieło miał później nieprzyjemności z powodu wyeksponowania ich w przestrzeni swojego domu. Balthus, był oskarżony przez krytyków o tworzenie pornografii dziecięcej. Ktoś propagujący pornografię dziecięcą trafił by do więzienia a już najpewniej pod sądowy młotek. A Balthus na swoich pracach tylko i wyłącznie dobrze zarabiał i zdobywał popularność. Artyści nowej rzeczowości - Otto Dix, Georg Grosz, Christian Schad. Cechowali się tym, że przedstawiali, często w groteskowy sposób, ciemne strony życia niemieckich metropolii. Popularne były tematy domów publicznych i wyuzdanych kobiet w dwuznacznych sytuacjach.


Będę pisała o erotyce w sztuce, która przestaje być sensualna i intymna, a zaczyna myć okrutnie dosłowna. Których tematyka jest niepokojąca i prowokacyjna. Nie chcę tej sztuki wartościować czy oceniać, ponieważ wielu z tych artystów, o których zamierzam pisać, cenię, a za niektórymi nie przepadam. Chodzi mi tylko o przedstawienie problemu i potwierdzenie, że w przestrzeni artystycznej WOLNO WIĘCEJ.

środa, 11 kwietnia 2012

już po świętach, ale jeszcze nie na uczelni - głupotki i bzdurki.





Cały czas jestem w domu rodzinnym. Wypoczywam, objadam się i przemiło spędzam czas wolny. Dziś z Basią nocowałyśmy u mnie w domu. Obudził nas remont. Moi rodzice uruchamiają piękny drewniany taras, na który będzie można wejść z kuchni. Dlatego też, w kuchni trzeba odkuwać kaloryfer, wyrywać z korzeniami stare okno, wszystko w domu pozakrywać prześcieradłami i foliami, żeby się nie zakurzyło no i oczywiście finalnie trzeba będzie włożyć nowe drzwi, okna i wyjść na taras. Póki co, dziś rano mnie i Basie obudził remont- a dokładnie robotnicy, używający typowego dla nich języka. Robotnicy też byli nietypowi - był to mój dziadziuś, i dwóch moich sąsiadów. Teraźniejszy i Ex-Sąsiad, z czasów kiedy jeszcze mieszkałam w bloku. Och, ale chyba nie mam powodu, żeby się w to zagłębiać. Po prostu "jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać tak jak one", haha!. Oni doskonale wczuli się w rolę. Z powodu remontu, nie tylko pobudka była niebanalna. Śniadanie robiłam z jedzenia z lodówki podłączonej w przedpokoju, tosty podgrzewałam w tosterze leżącym, ( tak jak reszta wyposażenia kuchennych półek) w pokoju w pokoju mojego brata, a woda na kawę gotowała się w łazience na pralce w czajniku elektrycznym. Jedząc śniadanie, strasznie się z Basią rozlabowałyśmy i oglądając TVN Style, siedziałyśmy w łóżku w piżamkach, aż do godziny 14!

Potem postanowiłyśmy rozpocząć część drugą leniwego dnia. poszłyśmy do drogerii, a z drogerii do Basi i tam, na miejscu urządziłyśmy DOMOWE SPA. Po pierwsze kupiłyśmy Ziołową Hennę (po jednej na głowię dokładnie dobierając kolory - rzecz jasna!), ponieważ , jak to stwierdziła dzień wcześniej Kuki "mamy dość bursztynowych cebulek". Chciałyśmy wyrównać kolor naszych włosów, który po tlenieniach równy niestety nie jest, i na który narzekałyśmy przez kilka ostatnich dni.


Po drugie, kupiłyśmy też zapas maseczek, a po trzecie po drodze całkiem przypadkiem zaszłyśmy do apteki i ja zaopatrzyłam się w korę dębu, naftę kosmetyczną i olejek rycynowy, ponieważ już dawno o tych wszystkich cudach słyszałam, a nigdy nie było mi po nie po drodze. No więc po przyjściu do B., zjedzeniu zupy kalafiorowej, kiwi i melona i otrzymaniu od mamy B. starych ręczników, zabrałyśmy się za koloryzowanie! ( W trakcie czekania na rezultaty zrobiłyśmy sobie maseczki i wypiłyśmy ziołową herbatkę- detox. Jak odnowa to odnowa! haha!). Po spłukaniu włosów nalałam na rękę trochę kupionej chwile wcześniej nafty kosmetycznej. Potem podsuszyłam trochę włosy ręcznikiem i nie mogąc się doczekać rezultatu, to już do końca wysuszyłyśmy obie włosy suszarką. Sądzę że wyniki są zadowalające. A dzięki nafcie moje włosy pięknie się błyszczą. Naprawdę! Polecam ją ze szczerego serca. Włosy błyszczą się jak lustro a poza tym, są "mięsiste" i sprężyste jak z reklamy Fructis! : )



Po wysuszeniu włosów, pomalowałyśmy paznokcie na fioletowo i złapał nas głupkowaty humor który trzymał się nas do końca spotkania. Uwielbiam takie dni- odstresowywacze, które pozwalają zapomnieć na chwilę o czekającej mnie pracy licencjackiej, i całej masy obowiązków z nią związanych i pozwalają poczuć się tak, jakby były już wakacje!
BLA BLA BLA




wtorek, 10 kwietnia 2012

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

23:42



cześć!


piątek, 6 kwietnia 2012

'metalowa zszywka jest niedopuszczalna'




przygotowania do świąt w domu rodzinnym.

środa, 4 kwietnia 2012

04042012

Damian załatwia ostatnie rzeczy na uczelni, ja zrobiłam sobie wielki dzban zielonej herbaty (przyszła wiosna, trzeba zacząć dbać o figurę i przerzucić się na picie tylko i wyłącznie herbaty zielonej!) powoli porządkuje mieszkanie, pakuję się. Zaraz się wykąpię i jedziemy do Buska, do domu. Na święta. Ostatni tydzień był przepełniony wydarzeniami kulturalnymi. Byłyśmy z dziewczynami w filharmonii na "Koncercie Wiosennym"(28.III), byłyśmy na wernisażu w Galerii Labirynt (30.III) i na filmie , pokazanym w ramach festiwalu -'Watch Docs' (31.III). Był to film dokumentalny mówiący o tym, jak wygląda Reżim w Syrii od wewnątrz. Naprawdę wstrząsający obraz. A przedwczoraj byliśmy z Damianem na "Igrzyskach Śmierci" (2.IV). Stwierdziliśmy, że dawno nie byliśmy w kinie i poszliśmy nie wiedząc jeszcze na jaki seans się wybierzemy. Spośród wszystkich możliwości najbardziej przekonująco brzmiały te "Igrzyska.." mimo, że do nich także nie byłam przekonana. I mimo, dziecinności i bajkowej fabuły - mi się bardzo podobało. Lubię taki baśniowy klimacik (Coś pomiędzy Harrym Potterem, Labiryntem Fauna i Avatarem)





Wzięłam się na poważnie za pracę licencjacką. Zbieram materiały, kupuję książki, zaczynam pisać. Zrobiłam plan pracy na kartce i plan działania w głowie. Wiem o jakich artystach będę już pisała i czym się dokładnie zajmę. Temat mojej pracy to "Sztuka na granicy pornografii - dlaczego w przestrzeni artystycznej wolno więcej?" Artyści o których będę pisała to - Balthus, T.Lempicka, O.Dix, G.Grosz, Ch.Schad, Dorota Nieznalska i Natalia LL. Napisać myślę, że zdążę, ale coraz częściej martwię się o swoją obronę. Jak ona będzie wyglądała. O Rany, chyba troszkę zamuliłam w tej notatce. Mam nadzieję, że następna będzie bardziej pogodna. W tym momencie życzę Wam miłego dnia, załączam zdjęcia i znikam!

PS. Wiem, że piosenka Sofy "Hardkor i Disco" jest obciachowa, ale mnie wprawia w dobry nastrój i jak ją słyszę chce mi się skakać.