środa, 29 sierpnia 2012

i want you, i need you, i love you, i miss you LIKE CRAZY .

LIKE CRAZY (2011)

-klik-    -klik-    -klik-    -klik-









Inspirujący. No i oczywiście na koniec się spłakałam jak bóbr. Polecam. Taki do obejrzenia z Basią jak obie mam smutny dzień, siedzimy w dresach z maseczkami i robimy wszystko żeby zdołować się jeszcze bardziej 
 . Ale jest piękny. Bez wątpienia.





"-You like Paul Simon?
-Yeah."

ostatki ostateczki na skałkach.




PS.Zbieram się do wystawienia wyprzedaży szafy na blogu. Jacyś chętni by się znaleźli? Jest sens to robić?

środa, 22 sierpnia 2012

POBUDKA!



Obudził mnie Pan Kurier przesyłką z Barcelony! Przyszły długo wyczekiwane spodnie z Bershki. Nie ma się co oszukiwać - "S"-ka to nie mój rozmiar. Jeansy 34 są na tyle elastyczne że bez większych problemów wchodzą na mój tyłek. Przy tych spodniach miałam większy problem, ale fakt faktem. Ostatnio (po powrocie z Krymu!) przytyłam. Weszłam w nie, ale są też trochę przykrótkie. (spodnie eski nie są na 175 cm wzrostu) A jak siadam albo kucam to już w ogóle przeskakują sporo przed kostkę mimo że założyłam je DOŚĆ nisko na biodra *mhm... tuż nad wzgórkiem łonowym!*. Ale są śliczne. Cały ranek przymierzałam je do różnych koszulek i butów. Stwierdziłam, że to po prostu trochę inny krój. Ogólnie są dość wąskie w łydkach. Nie są tak luźne jak te z wepeaceit.pl. Pewnie "M"-ka oprócz tego, że miałaby dłuższe nogawki i byłaby trochę szersza w biordach leżała by bardzo podobnie. Moja pierwsza myśl - napiszę na blogu, że je sprzedaje. Ale nie.. już się do nich przyzwyczaiłam. Na wszelki wypadek jakbym zmieniła zdanie, nie zrywałam jeszcze metki. Ale są takie piękne! I TYLE NA NIE CZEKAŁAM!

Chwilę po kurierze przyszła moje mama z pierwszym odcinkiem "Dekoracja ciast" z serii DeAgostini dla mnie! Śliczna gazetka. Oczywiście z każdym numerem magazyn będzie coraz droższy ( Ten numer kosztował 4,90, następny 9,90, a każdy kolejny 14,90) Ale może na  3 pierwsze się skusimy.

niedziela, 19 sierpnia 2012

jedziemy się opalać.






i dlatego, że nie potrafiłyśmy załączyć odtwarzacza mp3 w aucie, trójka ani czwórka nie chciała łączyć postawiłyśmy na eskę i po drodzę tańczyłyśmy i śpiewałyśmy to -kilk- zamiast Morrisseya jak planowałyśmy.

przynajmniej się uśmiałyśmy.

piątek, 17 sierpnia 2012

oko taty.

Skałki - tak potocznie jest nazywane piękne miejsce w Busku Zdroju o którym już nie raz pisałam. Miejsce w którym zazwyczaj z Basią przesiadujemy w wakacje. Miejsce gdzie mamy zrobionych sto tysięcy zdjęć (ostatnie zdjęcia z Jeremiaszem, zdjęcia w neonowych koszulkach z Basią i dużo dużo wcześniejszych ). Górki, dużo zieleni, daleko od centrum miasta. Po prostu. Tak na prawdę jest to po prostu Rezerwat Przyrodniczy "Zimne Wody",  jedna z atrakcji turystycznych Buska Zdroju  haha! To gwoli wstępu.

Wczoraj Maja napisała do mnie koło godziny piętnastej, czy nie mam zdjęcia oka w dużym zbliżeniu. Zaczęłam przeszukiwać grafikę google i już chciałam Mai coś wysłać. Ale Maja potrzebuje praw autorskich. No to mówię, że mogę wziąć obiektyw do zdjęć macro i mamę. Wyjść na dwór do ładnego swiatła i mama może zrobić zdjęcie mojemu oku w dużym zbliżeniu. Potem mogę wysłać jej zdjęcie i dać prawa autorskie gratis. Ale Maja, że nie. Że chce jasne oko. Zielone albo niebieskie. No to mówię, że mogę wziąć tatę. U mnie w domu tylko tata i Neska (pies, Husky) mają jasne śliczne niebieskie oczy. Mimochodem dodałam, że może byśmy się dziś spotkały i poszły na skałki. Basia miała przyjechać, jednak jej droga powrotna się przeciąga chyba nie przyjedzie to chociaż my możemy we dwie kupić wino i posiedzieć na skałkach wziąć koc i poleżeć. Popatrzyć na gwiazdy bo są sierpniowe noce i gwiazdy spadają jak szalone. Ale jakoś Maja nie podłapała tematu a ja poszłam robić sesję zdjęciową oku taty. Oczywiście mój aparat nie chciał przyjąć obiektywu. "Error99", którym rozsławiłam się na Krymie, dawał znać, że niestety pięknych zbliżeń nie będzie. Zrobiłam zdjęcia normalnym obiektywem. Tata był wymagającym modelem, który szybko tracił cierpliwość, denerwował się, śmiał i dokuczał. haha! Zdjęcia wysłałam Mai mejlem i dodałam krótką notatkę "i pomysl nad tą dzisiejszą nocą spadających gwiazd?! BYŁOBY SUPER! Chillout,  Bez zobowiązań! haha;*". I tyle.

Wyłączyłam komputer i wyszłam czytać książkę na taras. Skończyłam czytać relaksującą "Nigdy w zyciu" Grocholi i zaczełam czytać książkę "Agatha Raisin i ciasto śmierci" - którą mama kupiła z jakąś gazetą.  Po jakimś czasie wróciłam przed komputer i Maja przywitała mnie wiadomością "no to o której się widzimy?" i od słowa do słowa postanowiłyśmy, że śpimy na skałkach! Że Maja bierze namiot, że bierzemy śpiwory, koce, termos z herbatą, kanapki, że po drodze kupimy alkohol. Nigdy jeszcze na skałkach nie spałyśmy. Pomysł dlatego obie przyjełyśmy z radością i byłyśmy strasznie podekscytowane. Obie śmiałyśmy po dwóch stronach swoich monitorów planując co i jak.  Nagle w ferworze emocji, dostaję wiadomość od Basi. WRÓCIŁA! JEST W POLSCE! JEST W BUSKU! ♥
Szybko wyskrobałam jej smsa z informacją co dziś robimy i że koniecznie musi iść dziś z nami na tę kolację połączoną ze śniadaniem pod chmurką! Już przed oczami migały mi sceny! Jak będzie fantastycznie! Będziemy przekrzykiwały się opowieściami naszymi z Krymu i Basi z jej Euro-tripu! Byłam tak ciekawa! marwtwiłam się tylko, że po kilkudniowym powrocie stopem w ciasnym tirze,  B. będzie chciała w końcu położyć się w ładnej pościelce w ciepłym pokoju i pogadać z mamą przed snem. Ale że Basi drugie imię to przygoda, to oczywiście nie mając ubrań (bo wszytsko w praniu po podróży) z suszarką w ręce doprowadzała ubrania do porządku i pisała, że jak najbardziej. Nie obyło się oczywiście bez komplikacji, ale już po 21 byłyśmy wszytskie w Majowym aucie piszczałyśmy z radości i śmiałyśmy się tak, jakbyśmy były już pijane.

Nasze ulubione miejsce na skałkach było już zajęte, ale z koszykami wypchanymi trzema wytrawnymi białymi winami, śpiworami na plecach mini-latarką w ręcę parłyśmy przez "krzory" do przodu w poszukiwaniu miejscówki. Jednak pierwszy ciepły dzień od duższego deszczowego czasu dał się we znaki i kilka osób spotkaliśmy na naszej drodze. W końcu zasiadłyśmy. Koło drzewa rozłożyłyśmy termiczny koc i urządziłyśmy ekspresowy pokoik. Maja pamiętała o wszystkim wzięła mini-laterenki na podgrzewacze które powiesiłyśmy na gałązkach drzewa i które pomagały naszym oczom przyzwyczaić się do mroku. Otworzyłyśmy pierwsze wino i tak do trzeciej, czwartej godziny jak zadzwoniłyśmy do Kuka, obudziłyśmy ją, weszłyśmy do śpiworów, umościłyśmy sobie miejsca i (oczywiście finalnie Maja namiotu zapomniała) pod chmurką, zanim wyszło słońce spałyśmy jak trzy kiełbaski jedna koło drugiej pod drzewem. A ja pod swą piersią jak prawdziwa matka polka zebrałam wszystkie cenne rzeczy z koca (aparat Basi i wszytskie trzy telefony) i przytulałam się do nich w moim zielonym śpiworze.

O siódmej się przebudziłyśmy otaczała nas mgła, a na Basi swetrze (chyba moherowym?) osiadła rosa! ♥ haha! Po godzinie jak już się obudziłyśmy  na dobre - na wpół pijane na wpół na kacu napiłyśmy się jeszcze gorącej miodowo-cynamonowej herbatki z pigwą z termosu, wróciłyśmy do domów i wciąż 'na wpół pijana na wpół na kacu' piszę tą nieskładną notatkę już drugą godzinę.


A wszystko zaczęło się od zdjęcia oka mojego taty...

PS1. Spodnie jeszcze nie przyszły. Czekam czekam i czekam
PS2. Tak samo czekam na zdjęcia, żeby zrobić krymską notatkę. Ale to już wkrótce. Tak sądzę! : D
PS3. Dostałyśmy od Basi HAPPY PILLS z Barcelony! Na 'messy hair day' i żeby widzieć różowe chmurki w brzydkie dni. Mają piękne pudełeczka z różowym krzyżykiem  a same 'pigułko-cukierki' są we wszystkich kolorach świata! Coś prześlicznego! Mamy dla Basi równie kolorowy prezent niespodziankę z naszych podróży! : )) -więcej o happy pills-

wtorek, 14 sierpnia 2012

plany małe i mniejsze.

finanse nie pozwolą mi na dalsze dalekie wojaże. Krym na tyle nadwyrężył mój portfel, ale jest jeszcze kilka rzeczy które chciałabym zrealizować w te wakacje. A mam ich jeszcze półtora miesiąca.

1. Jakiś wypad nad jezioro/zalew z D. i ze znajomymi na kilka dni pod namioty, żeby podrasować opaleniznę (kupiłam nowy piękny kostium kąpielowy w promocji i muszę go wypróbować!) i poalkoholizować się.

2. Wypad z moimi dziewczynkami. Z Basią, Mają i Kukiem (MOŻE SIĘ UDA!) gdzieś. Wynająć na dwie dobycampera, albo przyczepę kempingową, albo po prostu wziąć namiot, albo wynająć domek i do Golejowa albo Sielpi. (miejscowości ze zbiornikami wodnymi w świętokrzyskiem : D) na kilka dni. Dwie, trzy noce. Wino, jezioro, łódki, kostiumy kąpielowe, kolorowe koce i piach! Ale bym chciała!

3. W najbliższym czasie do Wrocławia z dziewczynami. Z Basią i Mają odwiedzić Kuczka.

4. Do Lublina. Zabrać Edytkę i szaleć w Domu Kultury w wakacyjnym klimaciku. ( i tak musze zmierzyć w tamtą stronę bo musze pozałatwiać sprawy z dokumentami na dwóch już wydziałach!)

5. Przed samym rokiem akademickim chciałabym na dwa dni, jedną noc do Pragi Polskim Busem z D.

6. Do Krakowa do Basi na dwa, trzy dni. Do jej pięknego mieszkanka. Ciężko mi to przechodzi przez gardło ale.. ekhem.. Stęskniłam się za Krakowem! Kupę czasu mnie tam nie widziano! 



14082012



Przyszły mi bransoletki. 1,20 zł sztuka. Jakoś tak. Znalazłam na allegro i zamówiłam pacyfki w różnych kolorach, żeby móc układać kompozycje kolorystyczne z resztą bransoletek z mojej kolekcji. Żałuję, że nie kupiłam jeszcze na pomarańczowym rzemyczku i na niebieskim. Sama nie wiem co mną kierowało wybierając te kolory, ale w razie czego domówię. Mam różowy, fioletowy, biały, czarny i brązowy, który wygląda jak czarny.


I Maja była na kawie.

-klik-

Ps. Jestem bardzo dumna z jednej bardzo bliskiej mi osoby, która dostała się do kręgu dziennikarzy Art&Business. Pozazdrościć. Czapki z głow;* 


piątek, 10 sierpnia 2012

spodnie spodnie spodnie.



Były różne okres w moim życiu. Takie w jakich uwielbiałam spódnice i sukienki, takie w których nosiłam non stop rajstopy do tunik, okres w którym żadne spodnie i jeansy nie istniały i każdego dnia nosiłam tylko getry i leginsy. W tym momencie wszystkie te opcje odeszły w zapomnienie. Nawet klasyczne jeansy i szorty mi się znudziły i coś mi w nich nie pasuje. Już w tę zimę postawiłam na spodnie szerokie zwężane ku dołowi - mianowicie na klasyczne dresy z h&m-u w kolorze szary melanż. Chodziłam w nich praktycznie codziennie. Miałam wrażenie, że z prawie wszytskim komponują się świetnie. Potem kupiłam kolejne spodnie dresowe - w kolorze łososiowym z Cubusa. I to były już dwie pary moich ulubionych spodni. Następna para to były wzorzyste z h&m-u, (których zdjęcie wrzuciłam na bloga z dwa miesiące temu).  W te wakacje, na Krymie, żałowałam, że nie mam nic w wersji cieńszej a o tym samym kroju. Kilka razy założyłam swoje wzorzyste spodnie, ale było mi w nich za gorąco. Zakochałam się za to, w spodniach jednej z uczestniczek wyjazdu. Dziewczyna nosiła te spodnie bardzo często i bardzo mi się w nich podobała.  Kilka razy myślałam o tym, zeby podejść do niej i spytać się o spodnie, jednak zawsze coś mnie blokowało, bo nie miałam z tą dziewczyną żadnego kontaktu. Widać było, że są zwiewne i wygodne. Od powrotu z Krymu, wertowałam allegro w ich poszukiwaniu. I NIC.. ! W końcu przypomniałam sobie, że kiedyś na wepeaceit znalazłam tego-typu-spodnie i zapisałam je w WISH LIST w moim kalendarzu. haha! Spojrzałam na cenę - 49 zł. Biorę.  Mniej więcej w tym samym czasie jak złożyłam zamówienie, znalazłam dziewczynę (z wyjazdu od spodni) na facebooku i postanowiłam do niej napisać, z pytaniem, skąd te spodnie ma. POMYSŁAŁAM - odpisze albo nie, co mi szkodzi. Długo nie musiałam czekać. Mniej więcej po upływie godziny odpisała i wysłała link. Kupiła je w sklepie internetowym Bershki w promocji za 29 zł (+15 zł przesyłka). No i zamówiłam też te. Czekam ze zniecierpliwieniem na przesyłkę. Obawiam się tylko, że spodnie z Bershki będą za małe, bo został tylko rozmiar S. I ten właśnie zamówiłam. Spodnie wg. zdjęcia długość mają względną do noszenia ich w pasie. Dziewczyna, w której spodniach zakochałam się, jak były na niej - nosiła spodnie w biorach. Może będą okej. Jeśli nie, wystawię je tu do sprzedaży. ; ))


czwartek, 9 sierpnia 2012

Ja i Jeremiaszek. ;-)



Jeremiasz i Marcelina Gzylowie. Rodzeństwo cioteczne ♥.





Mam zdjęcia na komputerze i relacje w głowie. Z Krymu rzecz jasna. Czekam jednak, na resztę zdjęć (od znajomych), żeby foto-relacja była dokładniejsza i żebyście dokładnie mogli odczytać klimat uliczek, kamienistych plaży i porannego koguta, który codziennie dawał znać, że czas kłaść się spać.  Póki co, wrzucam zdjęcia z wczoraj z serdeczymi pozdrowieniami. haha! : )