
fura skóra komóra paznokcie w pantere i mrożona kawa bo to co tygryski lubią najbardziej nie w zasięgu dłoni. no jak ta cholerna cieczka!

fura skóra komóra paznokcie w pantere i mrożona kawa bo to co tygryski lubią najbardziej nie w zasięgu dłoni. no jak ta cholerna cieczka!
więc dzis obudził mnie słoneczny dzień i wiadomość w trójce ze w całejpolsce temperatura sięgnie aż do 14 stopni celcjusza, potem powrot pani b. przywitanie trzeciej gie , poprawa u pani g. zaliczona i co . i w sumie na szkole nie ma co się rozdrabniać. kolor nieba wskazywał na to ze będzie miły dzień. sucho na ulicach więc można chodzić materiałowych w butach na cienkiej podeszwie a od damianowego prosty i rzeczowy sms ktory warty wiecej niz tysiąc słów. pani p. na woku pakazując nam album zapełniony pracami renoira stwierdziła ze ta co przedstawia trzy nijakie gracje ktore zmarły śmiercią tagiczną stapiając sie w solarium, to najlepsze jego dzieło. A w ogole kobieta która pozowała do obrazu 'ofelia' zmarła potem na reumatyzm bo za długo leżała w zimnej wodzie. Przed śmiercią leczyła się z nadzieją jeszcze z jakimiiiś uzależniającymi specyfikami co dodatkowo ją wykończyło. hahahhahahhahhahaha. rrrrrrrrrany. Chociaz to że łapię te ciekawostki przed majem.

kolejne rzeczy w przeciągu dnia wskazywaly na to, że dzien jest udany. Musztardowe pończochy z ktróych ząłożeniem poczekam do podrózy w stronę północnego wschodu ktora odbedzie się z ostatnimi dniami maja. narazie czekają w trzeciej od dołu szfladzie komody na swój czas ! i kawa waniliowa ze stokrotki. wyszlam ze szkoły postanowiłam odprowadzić skoucz w dobrym nastroju ruszyłam w stronę zdroju, telefon mi się rozladował, ale zapełniona pozytywnymi myślami wiedziałam ze przeciez ze białe sakso bedzie tamtędy za pare minut zmierzało do mojego domu i fruu- raz dwa trzy będe na tym końcu świata. jednak zapominając o bożym świecie i o tym ze dzis rano przeciez tata kazał krzyczeć jak zwolnie łazienkęę.. Więc musiałam iść przez te miliard kilometrów do domu na tą wwsb! rany. i jak tu zabić nudę. naszczęsie miałam empetrojke i przy 'last epic song na ripicie w 37 minut bylam w domu zła, zgrzana i umęczona. po drodzę w ogole wypatrywałam morskich rzeczy. Stara furtka przed którymś z domów na początku ulicy, wyblakłe opakowanie po mleczku w kartonie w rowie przy cmentarzu , bluza mężczyzny jadącego na rowerze, tło szyldu wiszącego (bezsensownie i kompletnie bez pomyślunku) na tym domku co się do niego włamałysmy w październiku z basią. a koty znają niemiecki, a pani niep. powiedziała dziś 'sehr schon marcelina, sehr schon' pieeeerwszy raz mi tak powiedziała nojakbogakocham a przeciez wczoraj odłożyłam zeszyt jak przeczytałam 'wer macht (..)' .no wer-macht?! ciężki wstyd. a apopro boga to jutro zaczynają się rekolekcje i trwają do piątku więc nie ma zajęc. a damian będzie za 7 dni. siedem. s i e d e m. Tak w ogole to biedny Baz. Siedzi taki smutny i cały czas chce się tulić bo neska ma cieczkę. od tygodnia muszą się mijać, jak jedno w domu to drugie na dworze i na odwrót i znów i na odwrót. i to jeszcze z 3 tygodnie. Baz wspina się na okna i patrzy w nią jak w obrazek. Skoucz tłumaczyła mi ten ból na przykladzie - wyobraz sobie ze D.tak stoi pare metrów przed tobą już od tygodnia, taki wiesz.. w rozciągniętych ogrodniczach i ubrudzony smarem i tak wpatrujesz się tydzien juz cie kurwica łapie. ale nie. ty mozesz tylko z odległosci kilku metrow przyglądać się. nawet go powąchać nie móżesz.
no i tak myślę..boze. biedny baz




ice vanillacoffe<3
a teraz the sunshine underground - commercial breakdown!
głowa cala zaplątana historią sztuki bo w sumie dzis po raz pierwszy coś sensownego w zwiazku z maturą zaczęłam robić, i moze jeszcze zaraz do tego siąde póki mam zapał. w sumie został miesiac wiec jesli jeszcze czegos moge sie nauczyc to wlasnie teraz. wczoraj kolejny przebimbany dzień, a dzis i usprzątnełam i w tej wikipedii grzebanie,zeby te wszytsie pojęcia wyjaśnić. tyle ze siedze w pidzamie mimo ze po dwudziestej juz. odbiegając od ambitnych tamatów ale róniez ciekaawych -wczoraj do zbioru doszły mi dwie pary butów . i to nie byle jakich ! wełniane botki na podeszwie i białe conversy, cudeńka trzeba im przyznac.
a poniżej dwie płomiennowłose niewiasty ktore potrafią niewatpliwie zawładnąc sercem (degas i schiele)





długa rozmowa na tenat ust, jakie są jakie czy moje jak morison,a ze basia ma górną wargę a ja nie czy winona rajner ma ładne usta czy nie i zauroczenie ustami andzeliny jolie. tyle razy widziana ale dopiero w tym filmie zyskala urok. tak piękne ma usta. ale i tak to moje pasują idealnie do damianowych.. tak ogolnie stwirdzam ze czasem warto tak w srodku tygodnia zapomniec sie. ostatnio jakos nie chce myslec o powaznych sprawach, nie chce poporstu. i jak mysle o sobie to jakbym patrzyla na siebie z boku to bym pomyslala albo beztroska albo glupia. ale ja poprstu biegne od tych mysli bo po co. zamęczyłabym się . d miliard kilomertow stąd , matura tuz, pieniedzy potrzebuje. aaaa wiec nie mozna myslec o powaznych sprawach a i te przyziemne tak sztucznie się unaoczniają. jakby na siłę. niech ten głupi okres minie. a szczęscie ma zapach białej czekolady. a ja mam krem do rąk o zpachu białej czekolady. już niedługo i poloze sie spać. w ogole w pewnym momncie chociaz film niesamowicie mnie wciagnał, to zaczelam myslec w innym kierunku i bardzo spodobały mi sie moje myśli. aż w takim stopniu ze przypauzowałam film i w ciemnym pokoju pochwaliłam się. moje wszytskie chore zazdorsci i nieuzasadnione myślenia skierowały się ku jednej myśli. -ale ja kurwa jestem szczesliwa. no i co ze damian jest daleko. za niedlugo worci. a jest przeciez mój. to mi pisze esemesy na dobranoc, do mnie pisze listy i mi mowi ze kocha. człowiek wymysla sobie bógwie po co jakies takie paranoje w głowie. i taka niby ludzka zazdrosc ktora zamienia sie w jakąs obrzydliwą nieludzką nieufnosc.

teraz przygryzam dolną wargę i przyznaje sie bez bicia że przeciez nie odeszło mi to tak z pstryknięciem palca, ta zazdrość. ale . mam niesamowite szczęscie, niech tylko ten głupi okres minie. koniec marca, koniec kwietnia koniec maja. 26 bedzie już spokój. dwudziestyszósty jest fajnym dniem. to wiem napewno<3


ide pod moskitiere do białej czekolady


psiakrew
przestaję. dobra idę dalej ropływać się nad rozmyśleniami o pomaturanym czasie, ołpenerowym szaleństwie i romantyczności której wreszcie będziemy mogli się oddać, bo obowiązki i odległość nie bedą przeszkkodą
