niedziela, 3 grudnia 2017

motto

Pamiętam jak moja mama po raz pierwszy powiedziała mi o tym czym jest motto. I że pisząc w szkole wypracowanie - zanim zacznę składaninę swoich zdań - mogę w cudzysłów włożyć tekst kogoś innego. Kogoś kto ugryzł ten sam problem który ja chciałabym podjąć. Zdanie, które trafia w punkt. Zdania które mają za cel wprowadzić osobę czytającą w odpowiedni nastrój i zmusić do przemyśleń.

Pamiętam dokładnie swój pierwszy raz z mottem! To było w podstawówce. Było to motto do mojej auto-charakterystyki, którą zadała nam wychowawczyni na języku polskim.  Postanowiłam wtedy w swojej kilkuletniej głowie zainspirować się swoim starszym bratem i użyć tekstu Paktofoniki. (Bratem w tym czasie strasznie mi imponował i był fanem polskiego hip-hopu) "Jeśli kopiuję to tylko w punktach ksero, gdy ktoś powiela kogoś uważam go za zero (...)" i coś tam jeszcze o staruszki koralach i swetrach z anilany, haha! Byłam dzieckiem. Jednak potem już zawsze do każdego wypracowania do którego miałam czas się przyłożyć dokładałam motto.


*

 " (...) Zobaczyłam ruchomą wstęgę, drogę, która wypływała poza kadr, poza świat (...) barki, płaskie wielkie łodzie które sunęły w obie strony, nie zważając na brzegi, na drzewa, na stojących na wale ludzi, traktowanych zapewne jako niestałe, niegodne uwagi punkty orientacyjne, świadków ich pełnego gracji ruchu. Marzyłam, żeby, gdy dorosnę, pracować na takiej barce, a najlepiej - stać się samą barką. (...) 

Płynęła jak chciała, od dawna nie regulowana, skłonna do wylewów, nieobliczalna. (...) Przepływała, defilowała, zajęta swoimi celami ukrytymi za horyzontem. (...) Nie było można zawiesić na niej wzroku. (...) Zajęta sobą, zmienna, wędrująca woda, do której nigdy nie można wejść dwa razy, jak się później dowiedziałam. (...) co roku ktoś się w niej topił.

 (...)

Stojąc na przeciwpowodziowym wale, wpatrzona w nurt, zdałam sobie sprawę, że - mimo wszelkich niebezpieczeństw - zawsze lepsze będzie to, co jest w ruchu, niż to, co w spoczynku; że szlachetniejsza będzie zmiana niż stałość; że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę, ruchome zaś - będzie trwało nawet wiecznie."


"Nie umiałam kiełkować. Nie ciągnę soków z ziemi, jestem anty-Anteuszem.* Moja energia bierze się z ruchu - z trzęsienia autobusów, z warkotu samolotów, z kołysania promów i pociągów"

"Nauczyłam się pisać w pociągach, hotelach i poczekalniach. Na rozkładanych stolikach samolotów. Notuję w czasie obiadu pod stołem albo w toalecie. Piszę w muzeum na schodach, w kawiarniach,w zaparkowanym na poboczu samochodzie. Zapisuję na skrawkach papieru, an pocztówkach, na skórze dłoni, na serwetkach, na marginesach książek. Najczęściej są to krótkie zdania, obrazki, ale czasem przepisuję fragmenty z gazet"

"Ziemia jest okrągła; nie przywiązujmy się więc do kierunków"

Olga Tokarczuk "Bieguni"

I niech to w takim razie będzie szaleńczo długie motto do moich zapisków z podróży, które będę publikowała.

* Anteusz - syn Posejdona i Gai. Dotknięcie ziemi jego matki przywracało mu siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz