wtorek, 18 czerwca 2019

przemijanie.



Najlepszą kawę się wypija, kręcąc ostatnim łykiem piruety na dnie filiżanki. Najlepsze wino pije się tylko po skończonej pracy w Beaujolais. A kiedyś miałam długie smukłe nogi bez fioletowych pajączków nad prawym kolanem. Ostatnio zostawiłam na słońcu, na oknie do samego rana dwie płyty winylowe które kupiłam dopiero co. Powyginały się. Teraz grają jakby były na haju, albo jakby nurkowały. Jedna to był Lou Reed - brytyjskie wydanie z 70-któregoś roku.a druga to płyta Ifriqiyya electrique, którą kupiłam w ubiegłym roku, po koncercie na Innych Brzmieniach będąc pod wrażeniem egzotycznego performensu jaki muzycy zrobili na scenie. (-klik-)

3 czy 4 lata temu w Tomku spaliśmy w 5 osób z psem jak przez 5 dni była burza w wysokich Alpach. Jego bagażnik służył nam za małżeńskie łoże, a rura z pojemnikiem na wodę była naszym prysznicem (fot.1)

Tomek skończył na złomowisku po tym jak po burzliwych wakacjach spędził emeryturę na hipisowskiej wsi, jezdżąc bo glinianych drogach. Na szczęście blog Sewiego, dopóki będzie w sieci będzie dla niego hołdem.
 -klik-


 I  nigdy nie widziałam Seweryna tak szczęśliwego jak na tych zdjęciach podczas tej podróży, na szczęście teraz robi kurs paralotniarski to może znów na chwile odleci w marzenia: 








TRIBUTE TO TOMEK : https://tylkosprawdzamkartografa.wordpress.com/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz