poniedziałek, 25 lipca 2011

proszę o pomoc cz 2


Szpital na ulicy Widuchowskiej.
Kotek strasznie się męczy bo nóżka złamana była w felernym miejscu i trzeba było ją całą usztywnić. Próbuje się ruszać, ale nie może. Jest trochę spanikowany. Razem z mamą siedzimy nad nim i płaczemy razem z nim, bo on biedny nie przestaje płakać. Czasem miałczy już bezgłośnie. Mój tata się denerwuje, że sprowadzamy kolejne zwierzątko do domu. Już trzy razy byłyśmy u Weterynarza. Strasznie się martwimy. Nóżka mu spuchła, trzeba było obluzować opatrunek. Mimo poluzowania niestety jest spuchnięta cały czas. Dostał też zastrzyk, który miał zmniejszyć opuchlizne, ale narazie nic nie pomógł mimo, że minęło pół godziny. Stópka jest jak balon. Weterynarz mówi, że można by drugi raz założyć opatrunek i poprawić to co trzeba, ale znów trzeba by go usypiać, a nie chce kota przemęczać, nie wiadomo jakby to zniósł. Jak na chwilę uśnie , to rzuca się niespokojnie na boki, ma tak jakby konwulsje. Strasznie się boje, że zrobi sobie w ten sposób krzywdę. Kotek jest bardzo smutny. Nie chce jeść i ciężko oddycha. Mam nadzieję, że to tylko sprawa środka na uspokojenie i uśpienie (kotek był uśpiony podczas nastawiania kostek). Na szczęście weterynarz okazał się być strasznie miły, i bardzo nam pomaga. Potrzeba czasu i cierpliwości, kotek jest mały. Waży pół kilo. Kostki ma jak gałązki. Kompletnie nie rozumie co się stało, i jest cały czas w szoku po tym , co zrobił mu pies. Z dnia na dzień przekonuję się, że ludzie są beznadziejni. Jak można, jak można tak po prostu komuś podrzucić zwierzę i mieć wszystko w dupie. Na pastwę losu. Już lepiej jakby ktoś uśpił, oddał do schroniska. A w ogóle najlepiej by było, jak po prostu nie chce ponosić odpowiedzialności za małe - niech wysterylizuje kotkę. Albo niech nie bierze pod swoją opiekę zwierzęcia. Co za ludzie. Nierozumni. Niewykształceni. Niewrażliwi.



Tak bym chciała znaleźć dom dla tego malucha. Przez jakiś czas, aż wydobrzeje, będę się nim opiekować, a potem mam nadzieję, że się ktoś zgłosi.
(Mieszkam w województwie świętokrzyskim ( w Busku- Zdroju), możliwość zawiezienia kota do Krakowa lub Lublina!)


3 komentarze:

  1. :< Też nie mogę patrzeć jak wstrętni ludzie tak traktują zwierzęta. Płakać się chce po prostu :(. Mam nadzieje, że wyjdzie z tego i znajdzie jakiś kochających właścicieli. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry z Ciebie człowiek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa mac nie wierze, co za skurwieluchy ;( !!!!!!!!!!!!!!!1 co za biedactwo... juz dałam cynki do znajomych i znajomi znajomym!!! gdyby nie to ze mam 4 psy i 3 koty to bym go wziela... starszne... oby nie skonczylo sie to tak jak rok temu z moja kociczka , pies tak pogryzl ze niestety trzeba było amputować nóżke...ale co ja gadam na pewno mu sie uda, wyjsc z tego cało i zanleźć dobreg czlowieka... ciesze się bardzo, że tacy ludzie jak Ty jeszcze nie wygineli..jestes kochana.

    OdpowiedzUsuń