niedziela, 31 lipca 2011

krk.


pojechałyśmy z B. do Krakowa, zobaczyć jej nowe mieszkanko i zrobić mini parapetówę;) Zaczęło się od otwierania wina bez korkociągu *tuszem do rzęs* , poprzez pożyczanie garnka na kukurydzę i dubstepy do białego świtu. Po dwóch dniach skończyło się mini-kacem i czekaniem na autobus i doskonałym humorem:D:*

3 komentarze:

  1. jestem ciekawa czy się udało otworzyć wino tym tuszem *jeśli tak to składam pokłony* czy jednak musieliście radzić sobie jakoś inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mycha udało się : ) i to nie pierwszy raz ; DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi dwa razy udało się otworzyć wino - widelcem. :)

    OdpowiedzUsuń