czwartek, 23 grudnia 2010

Jaka pyszna sanna, parska raźno koń, śnieg umyka pod płozami, sanki dzwonią dzwoneczkami...


Przedewczoraj babskie plotkowanie, wczoraj przeplotkowana i przegadana noc przy winku, znow w wydaniu moim i B., dziś znów opowiadastkowa kawa w Żelaterii, ze Skoucz. Pracowite trzy dni, haha. Ale dziś już się nie leniłam. Obudziłam się wcześnie, robiłam ostatnie gwiazdkowe zakupy i lepiłam z mamą pierogi. Powoli trzeba się zabrać za pakowanie prezentów. *dzisiejsza noc* Ogarnęła mnie magia świąt. W domu czuję się jak w jakimś, w ogóle ,gwiazdkowym świecie. haha. Tylko brodatego D. już dawno nie widziałam, i mnie trochę za tęsknoty wzięło!



Jutro rano idę pomagać w przygotowaniach babci. I już tam sobie nałożę utleniacz na odrosty.

..dzyń dzyń dzyń, dzyń dzyń dzyń, dzyń, dzyń, dzyń!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz