poniedziałek, 1 listopada 2010

1-11-2010

Pierwszy . XI.
- Za dwa tygodnie mam urodziny!

Ostatnie dwa dni spędzam na rodzinnych posiłkach i włóczeniu się po cmentarzach. Ale.. lubię to. Podoba mi się ta tradycja i wspomnienia które wtedy pracują na pełnych obrotach. I też to , że chodząc po zatłoczonych cmentarzach spotykam znajomych z gimnazjum , liceum, podstawówki.

Moje dwa małe kotki, nie są już wcale takie małe. Oba ważą po kiloszejset;p. Nie mogę od nic oderwać wzroku. Cały czas je miętoszę. Jeden jest ciut ładniejszy, a drugi ma ciut fajniejszy charakter. A przez to, że są jeszcze malutkie, to jak mrruczą to całe się trzęsą.

Wracając do tematu Halloween..
Tak! W tym roku, postanowiłam, że urządzę razem z D. tą imprezę. Na początek przygotowałam zaproszenia, które rozesłałam znajomym na fejsbuku. Potem wertowałam amerykańskie blogi i youtube w poszukiwaniu pomysłów. (W końcu po raz pierwszy robiłam taką imprezę, i też nigdy na takiej nie byłam.) D zajął się ściąganiem z torrentów całych paczek halloween'owych hitów. (Soobydoobie doo, Rodzina Adamsów, Ghostbusters, przebój z Soku z Żuka i takie tam ;-)) ). Chciałam, zeby każdy zaproszony pamiętał tą imprezę jako halloween a nie jak każdą inną imprezę. W przeddzień imprezy zrobilismy zakupy w lidlu i leclerku. Wieczorem przy Top Models, przygotowywałam już karteczki które rozwieszałam po całym mieszkaniu. ' BOO' na lusterku w przedpokoju, 'DEATH' na lusterku w łazience, 'GOT CANDY ?' na lodówce. BLOOD szminką na kabinie prysznicowej, 'SCARY MOVIE' na telewizorze a na drzwiach do mieszkania od strony klatki 'HAUNTED HOUSE'. Na drugi dzień z uczelni wróciłam o 14 , Damian miał wrócić o 18. Ja jeszcze nie miałam pomysłu na strój. Cały czas myślałam o wystroju mieszkania i potrawach i przebranie kompletnie wypadło mi z głowy. W drodze z uczelni wstąpiłam do pobliskiego ciuchlandu i znalazłam dziecięcą opaskę z białym mini-welonikiem. Kupiłam ją za dwa złote. W domu welonik urwałam, przebaźgrałam na czarno i umocniłam przy swojej czarnej drucianej opasce. Zanim D. wrócił z uczelni ja już wszytsko przygotowałam. Posprzątałam w mieszkaniu, porozsuwałam meble robiąc przestrzeń kuchenno-pokojową. Porobiłam kanapki, przygotowałam szczęki i mandarynkowe dynie ( prawdziwej Dyni nie znaleźliśmy). Na oranżadach porobiłam krwiste napisy a na kieliszki nakleiłam karteczki z napisem 'TOXIC'. Zrobiłam półmrok i zaczęłam szykować siebie na imprezę. Pan D. stwierdził, że jestem perfekcyjną panią domu! Potem przywdziałam czarną mini sukienkę, DIY opaskę założyłam na głowę i tym oto sposobem miałam woalkę opadającą na buzię. (woalka niestety trochę brudziła;-)) ). Współlokator Tomek, który jest świetnym kucharzem, jak zobaczył, że impreza jest zorganizowana z pomyślunkiem, zrobił sorbet truskawkowy ( ! nie-sa-mo-wi-ty !) , polędwiczki. Które też podaliśmy w podpisanych pojemniczkach.

Po kilku godzinach trwania imprezy i po kilku toksycznych kieliszkach wpadłyśmy z blond panną Adą, na pomysł założenia kolektywu imprezowego. ;-) . Pomysł przypieczętowałyśmy przytuleniem się do siebie i zwinięciem z lodówki literek z napisu 'GOT CANDY ?', które mają tworzyć teraz nazwę naszego kolektywu. haha ! Zobaczymy co z tego będzie.

Póki co, po niekrótkim zrecenzowaniu, wracam do dużego pokoju gdzie jest do mama. Słyszę zza ściany , że ogląda jakiś fajny film. A ja jutro jadę więc z miłą chęcią spędzę czas z rodziną i kiciami.

do u.

1 komentarz: