niedziela, 14 marca 2010

metalowe granatowe sanki z drewnianym siedziskiem.


Nie wiadomo dlaczego zachciało nam się sanek o 1 w nocy pod wpływem alkoholu. Ja , Damian, Jacek i Amelka.  Haha. Wszelkie kombinacje: dziewczyny-na chlopakow , parami.. Kto dalej zajedzie, kto się nie wywróci i tak dalej. Wąwóz wyglądał baaardzo ladnie w świetle latarnii i z prószącym na sto procent śniegiem. Ale dziś nie mogę się ruszać. Krwiaki , sińce i zdarte nogi. Największego siniaka mam wysoko na biodrze -ale zdjęciem tego miejsca nie będę Was uraczać ;-). Zresztą żadne zdjęcie nie oddało tego, jak te sińce wyglądają naprawdę!  No i pobrudzilam moją koszulkę z wilkiem jakąś ziemią przy tych nieszczęsnych zjazdach. Ojjj, nie mogę znaleść miejsca! A dziś uczę się pół nocy do Rzemiosła. Zaliczę to osiemntastego! Popreostu muszę. A jutro na 10 na uczelnię. 

4 komentarze:

  1. absolutnie uwielbiam Twojego bloga ;]
    (za koszulkę na załączonym poniżej obrazku dałabym się...pociąć to za mało powiedziane/napisane.)

    OdpowiedzUsuń
  2. sanki w marcu ; DD dasz rade na dzimejl?

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe Marcysia Ty to masz przygody ;p
    Nie uszkodź się za poważnie bo fani bloga uschną z braku postów. Jesteś osoba publiczna, musisz na siebie uważać ;*
    Ola W.

    OdpowiedzUsuń