piątek, 29 kwietnia 2011

tegoroczna wielkanoc.



Wielkanoc w tym roku była trochę inna niż zwykle. Po pierwsze nie było z nami Babci Lucynki. Po drugie przyjechał do nas po raz pierwszy William. Mój kuzyn z Francji. (którego znałam tylko dzięki facebook'owi;) )

Wszystko więc było troszkę inaczej. Było mniej tradycyjnie, ale to nie znaczy że było gorzej. William, mówi tylko po francusku i po angielsku, dlatego, każdego poranka, zanim wyszłam z pokoju, stresowałam się tym, że będę musiała mówić po angielsku. Niestety, moja znajomość z angielskim, ogranicza się do tekstów ulubionych piosenek, i dialogów z filmów, przez co codziennie musiałam się wstydzić i tłumaczyć. (Całe szczęście, że Basia studiuje romanistykę i uratowała moją sytuację ;d).
Codziennie wieczorem spędzaliśmy bardzo miło czas. William poznał się z D. i z Basią. Dowiedzieliśmy się, że wino, prosto z butelki we Francji piją tylko kloszarci, a kieliszek z winem trzeba trzymać za szyjkę , żeby nie ogrzewać trunku .
Bardzo polubiłam 'nowego' kuzyna, mimo, że mało co się odzywałam i zostałam okrzyknięta najbardziej wstydliwym człowiekiem na świecie. Mam nadzieję, że będziemy mięli sposobność jeszcze kiedyś się spotkać.




3 komentarze:

  1. Nie przejmuj się, ja z angielskim mam tak samo. Mogę oglądać filmy czy nawet czytać książki w tym języku, a jak przyjdzie co do czego to zdania nie mogę wypowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. w takim razie, jakim jeszcze władasz językiem? oprócz polskiego, oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. anonimowy- w liceum byłam w klasie o profilu lingwistycznym , z rozszerzonym niemieckim : D

    OdpowiedzUsuń