Nawet jak o 21 wracałam od D. bylo ciepło. Termometr na jednym z budynków wskazywał 12 stopni -No o 21? Coś wspaniałego! Rano wyszłam z domu bez kurtki i pognałam na zajęcia. Cała w skowronkach bo we wtorki mam tylko fotografię. Jak dotarłam ,okazało się , że zajęcia dziś mamy w plenerze. No i wszyscy z zenitami i jeszcze pełną kliszą wolnych zdjęć pognaliśmy na stare miasto. Pierwszy raz 'praktycznie' bawiłam się Zenitem. Jestem zachwycona i zaczynam rozumieć ludzi zakochanych w tych aparatach. Już samo patrzenie przez obiektyw w taki sloneczny dzień robi wrażenie ;-) . Jeszcze kilka zajęć i mamy wywoływac wzystkie wypstrykane zdjęcia w uczelnianej ciemni i dwa z obiektami archotektonicznymi oddać na końcowo-roczne zaliczenie. Dziś zrobilam już z 10 na 36 z ILFORDU setki.
ps. patrycja - i nie zapomniałam o Tobie - never!;*
Oj tak, Zenity mają w sobie magię :) Zazdroszczę możliwości wywoływania zdjęć :)
OdpowiedzUsuń