Drugi kwietnia u rodziny Gzylów. Wielki piątek? Rano sprzątałam łazienkę, mama była po babcię w Kielcach, tata był w pracy a Marcin spał. Sprzątanie, ścieranie półeczek i takie tam. W południe D. przyjechał do mnie - przytulaliśmy się trochę na fioletowej kanapie i zjedliśmy rybną pizzę;-). Marcin odkurzał każdy kąt słuchając cały czas nowej płyty Ostrego. Czorna od rana do wieczora wylizuje pooperacyjne szwy na brzuszku, a Burka jest zazdrosna, że teraz tamtej poświęca się więcej uwagi. Mama pada na łeb na szyję i już dobre pare godzin nie wychodzi z kuchni. Tata na fotelu bujanym ogląda na TVP kutura jakiś rosyjski film. Ja krzątam się po domu, trochę pomagam, wykonuję polecenia , rozczulam się nad Czorną, rozkoszuję się lenistwem i wyjadam resztki skondensowanego mleka. Święta święta święta.
ps. Chomik? Mama przyniosła go ze swojej klasy *jest nauczycielką klas młodszych* do domu na święta. Jego klatka leży na mojej komodzie, jest biały, liże po palcach i jest uroczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz