No niestety dziś od rana płaczę z powodem. I płakać chyba nie przestanę jeszcze przez jakiś czas. Od razu po porannym telefonie przyjechał do mnie D, i jakoś mnie podtrzymywał, za co dziękuję po stokroć! Jeszcze trochę minie zanim wrócę do siebie. Nie mam ochoty na nic. Nie wiem co ze sobą robić. Jestem chyba za mało dojrzała, ale ja tego nie rozumiem. Nie chcę zrozumieć. Nie chcę się przyzwyczajać.
Niby można było się spodziewać, ale na mnie spadło to jak grom z nieba.
* co za rok.
:(
OdpowiedzUsuńBuzi i myślę ciepło o Tobie.
...Cokolwiek się stało- trzymaj się...
OdpowiedzUsuńwirtualnie przytulam! trzymaj się!
OdpowiedzUsuńA co się stało? :(
OdpowiedzUsuń