Przedwczoraj moja mama miała urodziny. Przedwczoraj też zabukowałam i zapłaciłam za bilet do.. Szwecji. Od 5 do 8 maja. Marzenia się spełniają. Cieszę się jak cholera. (Jeszcze nie dawno opisywałam swój szwedzki sen na blogu : )) Cały czas myślę o tym, że spróbuję cukierki ślazowe i zobaczę kółeczka nas literką 'a' w nazwach ulic. haha! Oby wszystko wypaliło. Oby wszystko wypaliło!
Pierwszy dzień wiosny przywitałam odgrzewanym calzone ( świetny przepis!
-klik- przetłumaczy google-translator) i parzoną herbatką. On mnie słońcem, wiatrem i informacją, że nie mam pierwszych zajęć. Na uczelnię przeszłam się na piechotę i był to bardzo miły spacer. Dzięki tej ładnej pogodzie, nawet nie byłam zła, że zapomniałam słuchawek.
Oh, jak ja bardzo nie mogę doczekać się tej Szwecji!
Na pewno wszystko się powiedzie :)
OdpowiedzUsuńa ze ze mna to ani slowa! ;) tez dzis ogladalam przepis na calzone :O
OdpowiedzUsuńb- pewnie , że z Tobą ! <3 To skrótowa notatka ;p
OdpowiedzUsuńSzwecji zazdroszczę całą sobą!!!
OdpowiedzUsuńSzwecja jest cudowna! a po Sztokholmie moge walesac sie godzinami ;)
OdpowiedzUsuńAleksandra