wróciłam od pana D w poniedzialek, a we wtorek ,znaczy wczoraj, poszłam coś zarobić zbierając trskawki do kolegi z klasy babci , i niech ktos powie ze nie jestem mistrzem uzbierawszy 70 koszyczków przez dzień ,dokladnie gdzies 7 godzin, i w sumie podjadając co szóstą i co ładniejszą trusawke! dzis tez mialam isc, ale mięśnie nie pozwalają. Jutro pójdę. Bo trzeba pieniedzy na wakacyjne wojaze :) a tu i teraz przedstawiam obiecane w poprzedniej notce zdjcia z majowej pierwszej wakacyjnej w pełni babskiej imprezy. Ja w mojej nowej ulubionej skience za 12 zł.
ps. jak obiecałam po lublinskiej imprezie pewnej milej nowo poznanej pani;) Napisze na blogu -mój facet jest raperem. , hahah
długopole zdrój ; )
OdpowiedzUsuńOj Wariatki Kochane ;) Zazdroszczę Wam tej pozytywnej siły... :)
OdpowiedzUsuń