Wrzesień się kończy. Wczoraj zaliczyłam ostatni poprawkowy egzamin, no i jestem pełnoprawnie studentką drugiego roku. Do domu wróciłam okazją, dlatego ominęły mnie przykrości związane z płaceniem za bilet, gnieceniem się w autobusie i z przesiadką w Kielcach. Wróciłam i pierwsze po gratulacjach co usłyszałam od taty, to to, że mama pojechała po drugiego kotka. Ha! Takiego samego. (Ten którego wzięliśmy parę dni temu, miał jeszcze braciszka) Mama nie wytrzymała. No i teraz mamy dwa takie same czarne małe puchate kotki. Będą rosły. Będą się robiły coraz grubsze i coraz większe i będą spały wtulone w siebie na poduszce w różyczki, tak dokładnie, jak leżą teraz. Zrobiłam im chusteczki na szyję. Chusteczki bandamki i wyhaftowałam imiona. Błękitna chusteczka w kratkę z żółtym napisem LUCEK i czerwona, również w kratkę z granatowym napisem HARRY. Harry jest odrobinę mniejszy i ma troszkę krótszą sierść. Są, jak do zjedzenia ♥
w Lublinie poszukiwaliśmy pokoju w dwa dni przed egzaminem. W końcu sama znalazłam coś odpowiedniego. Kilka minut na uczelnie, balkon i telewizor w pokoju, w kuchni duży parapet. Mieszkanko w babcinym stylu, ale ja jestem w stu procentach na tak. Zobaczymy jak będzie się nam z D. razem mieszkało. Pożyjemy zobaczymy : ) :*
Teraz siedzę na łóżku. Póki co nie mam obowiązków, póki co , póki mogę tulę małe kotki. Rannny jaką one mają miłą sierść. Nos mam coraz zimniejszy więc idę sobie zrobić zieloną herbatę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz