czwartek, 7 marca 2019

zapach

Układam się do snu i myśle o zapachach. Wstałam i nadal o nich myśle. Kawa z kardamonem zawsze będzie mi się kojarzyła z egzotyką, gwarem i ciepłem Jerycha. Tymianek z domkiem na narzędzia we Francji, między winnicami, Neroli z Magdą, zapach rozpuszczonego masła z ulubionym jedzeniem z dzieciństwa- makaronem z cukrem i serem białym. Kadzidła Nag Champa ze starym Lulu. Jak dostawałam wypłaty moje pieniądze pachniały kadzidłami, bo w Lulu pieniądze przechowywało się w tej samej szufladzie co zapasy kadzideł. U babci Marysi zapach indyjskiej herbaty granulowanej i starej szafy, babcia Lucynka z kremem ziaja oliwkowym którym zawsze  próbowała mi wysmarować twarz przed wyjściem na mróz. Skórzany pasek, od zegarka taty, który sciągał po pracy i kładł na stole w dużym pokoju. Pewnie nadal tak robi. Zapach prania od mojej mamy, i gumowy zapach szatni w szkole. Zapach mydła w PKP. Zapach lasu nad morzem, zapach gumy pontonu, z wakacji pod namiotami nad Chańczą. Zapach rozgrzanego latem samochodu i konwalii w lesie. Żywiczny zapach kulki surowego haszyszu, zapach kompotu z suszu. Stara zleżała książka, i nowa kolorowa gazeta na papierze kredowym. Nowa szara gazeta. Pisze już tylko dlatego ze z każdym zdaniem zapach rozprzestrzenia się na chwile we wszystkich przestrzeniach mózgu. Kiczowaty dziewczęcy zapach moich pierwszych "dorosłych perfum", a potem zielona herbata Elizabeth Arden. Rozmaryn z lodami karmel-rozmaryn w Zielonym Talerzyku, zapach wiatru w psiej sierści. Kochane zmysły jak dobrze ze Was jeszcze nie postradałam!